Zawsze byłam trochę masochistycznego usposobienia. Podobno to za sprawą kotów, na punkcie których mam pierdolca, można w dzieciństwie zarazić się toksoplazmozą, a ona z kolei powoduje późniejsze skłonności do BDSM. Czy to prawda, nie wiem, ale co to właściwie jest za różnica? Ważne, że lubię, gdy mnie ktoś mocno poniewiera.
Ryśka poznałam w teatrze. Wychodziliśmy w tym samym czasie z niesamowitego przedstawienia i po prostu do mnie zagadał. Potem szybka kawka w kawiarni i już byliśmy u niego. Lubił te same rzeczy, co ja, tyle tylko, że był bardziej sadystą niż masochistą, więc idealnie się zgraliśmy.
Tamtego pierwszego wspólnego wieczora bawiliśmy się bardzo ostro. Ja odgrywałam rolę niegrzecznej dziewczynki, a on karzącego pana.
– Przynieś mi szklankę wody – rozkazał Rysiek. Poszłam do kuchni, już kompletnie rozebrana, z obrożą na szyi, po wodę. Gdy wróciłam, specjalnie rozlałam na Ryśka nieco wody, kiedy podawałam mu szklankę z wodą.
– Oj… Suniu moja… Widzisz, co narobiłaś? Teraz będę musiał cię zlać, suczko!
Rysiek wziął smycz i przypiął ją do mojej obroży, a potem pociągnął mnie za sobą do sypialni. Tam położył mnie na swoich kolanach i zaczął mocno bić po tyłku:
– Kto był niegrzeczną suczką, hmm? – pytał, a ja odpowiadałam:
– Ja byłam! Bardzo niegrzeczną suczką…
– To się zgadza. A może byłaś też kurewką malutką, hmm?
– Tak, byłam…
– A czyją teraz jesteś kurewką, co?
– Twoją suczką, panie mój…
– Bardzo ładnie, a teraz otwieraj buzię!
Padłam na kolana i otworzyłam usta. Rysiek był tak podniecony, że wykonał tylko kilka ruchów i zaczął spuszczać mi się do ust. Połknęłam wszystko, a on pogłaskał mnie w nagrodę po głowie.
Później usługiwałam mu przez cały dzień, a on robił ze mną, co tylko chciał. Byłam w raju! Wiele razy się tak zabawialiśmy, ale ten pierwszy raz był po prostu magiczny, bo zgraliśmy się ze sobą idealnie.