Mój mąż, Jerzy, często wyjeżdzał w delegacje. Był wziętym prawnikiem, ale bardziej zajmowało go to, by w różnych miastach polski usprawniać działanie poszczególnych filii kancelarii, którą z trudem stworzył, ale osiągnął upragniony sukces i zarabiał tak dużo, że nie musiałam pracować. To było wygodne życie, ale z czasem mąż zaczął spędzać w domu tak mało czasu, że właściwie nie było go na okrągło. Zjawiał się może raz na miesiąc. Czasem rzadziej i to tylko na kilka godzin. Może raz do roku widziałam go przez weekend. Czasem nie było go podczas świąt.
Miałam już trzydzieści pięć lat i czułam, jakbym w każdej chwili mogła zanudzić się na śmierć. W końcu nie wytrzymałam i weszłam na czat dla mężów i żon na popularnym portalu. Czatowałam sobie w najlepsze z przypadkowymi idiotami, aż wreszcie trafił się Dawid. Młodziutki, dwudziestoletni ogier z fajnym fiutem i niespożytą energią seksualną. W ogóle nie przeszkadzało mu to, że jestem mężatką. Więcej nawet: to go podniecało. Musiałam przyznać, że i mnie romans na boku bardzo podniecał.
Mieszkaliśmy w tym samym mieście, więc trafił do mnie szybko i bez problemu, gdy akurat mąż był gdzieś na drugim końcu polski.
Gdy pojawił się w progu mojego domu, szybko chwyciłam go za dłoń, wciągnęłam do środka i zamknęłam za nim drzwi. Była ciemna noc, nikt z sąsiadów raczej nie widział, że do mojego domu wchodził młody chłopak, ale wolałam nie ryzykować, chociaż ryzyko akurat sprawiało mi najwięcej frajdy, ale na początku chciałam troszkę się hamować.
Gdy już Dawid był w domu, zaczęłam namiętnie go całować, a on dotykał mnie po tyłku i cyckach. Byłam tak rozpalona, że wręcz ze mnie ciekło.
Gdy znaleźliśmy się w sypialni, Dawid zaczął mnie lizać. Nie spodziewałam się tego, ale doszłam w dosłownie minutę, taka byłam tego spragniona. Czy miałam wyrzuty sumienia? W ogóle! To mi się po prostu należało. Byłam niesamowitą, inteligentną kobietą i zawsze brałam to, co chciałam od życia. Nie mogłam pozwolić, by zmarnować sobie życie wiecznym czekaniem na zawsze nieobecnego męża. Miałam ochotę na młodego kutasa, więc go sobie znalazłam. End of story. A Dawid potrafił dobrze się ruchać. Uwielbiałam, gdy patrzył na mnie pożądliwie. Uwielbiałam go ujeżdzać szaleńczo, uwielbiałam, gdy wtulał się w moje piersi. I niesamowicie chciałam, by się we mnie spuścił. Z Jerzym nigdy nie mieliśmy dzieci, a zawsze chciałam. Podejrzewałam nawet, że Jerzy może być bezpłodny i myślę, że miałam rację.
Chciałam, żeby Dawid doszedł we mnie i zapłodnił mnie. Po prostu tego chciałam, więc doprowadziłam go na skraj orgazmu i sprawiłam, by mi zaufał. Spuścił się więc we mnie i było mu niesamowicie dobrze. Mi też.
Uprawialiśmy seks tej nocy jeszcze kilka razy, a nad ranem, jeszcze przed wzejściem słońca, Dawid się zmył. Dwa dni później przyjechał Jerzy.
Zawsze był zmęczony, gdy wracał z tych swoich delegacji, ale tym razem nie zważałam na to. Postanowiłam, że zapędzę go do łóżka, choćby mnie to kosztowało wszystkie siły. I udało się. Byłam tak seksowna i wyzywająca wobec Jurka, jak już dawno nie byłam, więc był nieco zaskoczony, ale stanął na wysokości zadania. Mieliśmy świetny seks, a potencjalna ciąża (z Dawidem i Jurkiem rżnęłam się podczas dni płodnych) nie wzbudziłaby w nim żadnych niepokojów.
I tak też zresztą się stało. Dawid wpadał do mnie bardzo często, aż wreszcie zaszłam w ciążę. Zapewniłam go, że to nie jego dziecko, ale chyba nie do końca mi wierzył. W każdym razie Jerzy, gdy mu tylko o tym powiedziałam, doznał szoku i płakał ze szczęścia. Myślę, że te jego wieczne wyjazdy były spowodowane kryzysem męskości. Uważał siebie za niedorobionego faceta, bo co to za facet, co nawet dziecka swojej kobiecie zrobić nie może.
Od tamtego czasu spędzał w domu znacznie więcej czasu. Tak dużo, że nie było wręcz miejsca na Dawida i musiałam go odprawić. Podobno młodzieniec się rozpił i mocno stoczył, bo bardzo się we mnie zakochał. Skąd o tym wiem? Fejsbuk, oczywiście. No cóż. Miałam świetne życie i nie miałam zamiaru płakać za jakimś młodzikiem. Wszystko układało się świetnie!