Opowiadania ero zdrada

loading… Opowiadania ero zdrada. Uff… nareszcie wakacje. W końcu będziemy mogli spokojnie w każdy piątek po mojej pracy pojechać na działkę i cieszyć się błogim lenistwem. Od kiedy mój mąż Jacek zmienił pracę i każdy …

loading...

Opowiadania ero zdrada. Uff… nareszcie wakacje. W końcu będziemy mogli spokojnie w każdy piątek po mojej pracy pojechać na działkę i cieszyć się błogim lenistwem. Od kiedy mój mąż Jacek zmienił pracę i każdy weekend ma wolny mogliśmy w spokoju zaplanować w ten sposób wakacje.  Pieczołowicie kończona i dopieszczana w każdym szczególe działka w końcu staje się naszym azylem. Sobota rano zaraz po przebudzeniu kawa na tarasie. Muffiny lub sernik, tak lubiany przez męża. Córka i pies biegające po trawie. Ogrzewana słońcem woda w basenie. Sielanka. Od samego początku, wszystkim sąsiadom nasza obecność przypadła do gustu. „No, w końcu kto ś ogarnął tą łąkę”. Dzień dobry, fajnie że jesteście. Czysto i miło pośrodku alejki”. To najczęstsze głosy. Od samego początku najczęstszymi gośćmi na naszej działce byli sąsiedzi rezydujący dwie posesje dalej. Najbliżej nas działka zupełnie niezagospodarowana, potem „Pan Matiz”- bo przyjeżdżał Daewoo Matiz’em, ale z  nikim nie rozmawiał. No i oni J Małżeństwo emerytów. Piotr i Anna. Oboje po 68 lat. Emerytowani nauczyciele. Ona ekonomii, dorabiająca w prywatnej szkole, on informatyk , cieszący się emeryturą i korzystający z życia. Rano biega, potem kawa. Obowiązkowo czarna bez cukru. Potem spacer z psem i poranna prasa. Życie szczęśliwego emeryta. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Oni tacy jak napisałam, my dwa razy młodsi, szukający chociaż chwili odpoczynku od gonitwy dnia codziennego. Każdy weekend tego lata, a w zasadzie już od wiosny spędzaliśmy na działce. Częste spotkania na wieczornym winie, grillu, zacieśniały znajomość. Niejednokrotnie siedząc  wieczorami u Piotra i Anny żartowaliśmy sobie, śmieliśmy się, dowcipkowaliśmy. Ciepłe noce i chłodne wino zdecydowanie temu pomagały. Któregoś razu, gdy było już dość późno, Piotr idąc ze swoim psem jeszcze raz na nocny spacer, a tak naprawdę po to żeby zapalić papierosa, zapytał czy wziąć naszego psa też na przechadzkę. Mój mąż zaproponował, że pójdą razem. Wieczór  zatem dobiegał końca. – OK. To ja idę położyć małą a Ty idź z Piotrem, a potem wracaj już do nas. – Mamo, ale ja chcę jeszcze obejrzeć film. A DVD nie jest podłączone.  Wdała się w dyskusję nasza córka. – Dobrze, to mama idzie z  Panem Piotrem na spacer z psami a ja idę z Tobą. Włączę Ci film i podleję trawnik. Kochanie jak będziecie szli z Piotrem  koło nas, uważajcie- trawa będzie mokra. Nie poślizgnij  się. Mój mąż szybko znalazł wszelkie rozwiązania. No i jeszcze jak troskliwie zwrócił mi uwagę, żebym uważała idąc. No tak, zważywszy na to że miałam dzisiaj na sobie bardzo wysokie koturny. Poślizgnięcie się nie byłoby w nich wskazane 😉 – Oczywiście, będę uważać. A jakby co, Piotr na pewno mnie przytrzyma. -No oczywiście.  Nawet złapię za biodro. Śmiechem jak zawsze skwitował Piotr. Mąż z córką pożegnali się i poszli do nas, my jeszcze chwilę posiedzieliśmy, dopiliśmy wino. Pomogłam Annie zanieść do kuchni kieliszki, dałam buziaka na pożegnanie, zaprosiłam ja jutro rano na kawę do siebie. Ucieszyła się, z zaproszenia i dodała, że bardzo się cieszą oboje, że nas poznali. Wyszłam z domu sąsiadów, Piotr już stał na zewnątrz przy otwartej furtce. Miał oba psy przypięte do smycz. Przypalał papierosa. – To  co? Idziemy. Rzucił w moją stronę i podał mi smycz. Szliśmy ciemną alejką, lekko tylko oświetlani z oddali światłem latarni stojących przy drodze. Rozmawialiśmy w zasadzie o niczym. Nasze plany na wakacje, zdrowie ich syna, lekka zaczepka polityczna ze strony Piotra, ale nie dałam się wciągnąć.  – No tak. O polityce ze mną nie chcesz rozmawiać, rzucił Piotr. A ja nie będę rozmawiał z Tobą o modzie, śmiejąc się skwitował. I o seksie też nie będę. – Dlaczego o seksie nie? – zapytałam – No jak? Nie wypada. Mógłbym Cię zszokować. Taki stary. Przez tyle lat nawet nie wiesz jakie zebrałem doświadczenie. Cały czas śmiejąc się tłumaczył się Piotr. – No  ale to mógłbyś mnie oświecić. Może czegoś nauczyć. Też śmiejąc się odpowiedziałam. Dochodziliśmy tak, śmiejąc się do naszej działki. Z okna na górze płynęło światło. Mąż zapewne siedział z córką i oglądali film. Zbliżając się jeszcze o kilka kroków nie usłyszałam szumu zraszaczy. Albo Szary zapomniał, włączyć albo już skończył się cykl. Szary. Tak właśnie nazywam mojego męża. T w związku z jego upodobaniem to tego koloru. Bynajmniej nie jest on jednak postacią jednobarwną. Dochodząc  do naszej działki, poczułam wilgoć rosy trawnika na mojej oplecionej zapięciem buta kostce. Jednak podlana. I w tej samej chwili się poślizgnęłam! No oczywiście. Jakże by mogło być inaczej. Na szczęście Piotr wykazał się obiecywanym refleksem. Co prawda nie aż tak jak  twierdząc wcześniej, nie złapał mnie za biodra. Chociaż… uchwycił mocno ręką wokół pasa. Naprawdę uratowało mnie to przed  upadkiem, a na pewno przed skręceniem kostki. – Uważaj. W takich butach to na wybieg dla modelek a nie na działkę. Skwitował. – Tak wiem, ale cóż zrobić skoro ja tak uwielbiam. – No fakt, wyglądasz w świetnie. – Dzięki. – Chodź, przeprowadzę Cię przez to lodowisko, zaproponował i złapał mnie za rękę. – Dzięki. Odparłam.- Jesteś kochany. I idąc wzdłuż ogrodzenia trzymał mnie za rękę. Na początku poczułam się trochę nieswojo. Przecież była między nami dwukrotna różnica wieku. No ale przecież on tylko mnie trzyma za rękę żebym się już nie poślizgnęła więcej. Doszliśmy do furtki. Zatrzymaliśmy się. Piotr, nie wypuszczając mojej dłoni ze swojej zapytał: Idziemy jeszcze jedno kółko? Zapytał i delikatnie, ale wyczuwalnie, mocniej ścisnął mnie za rękę. – Chodź. Odpowiedziałam i również mocniej ujęłam jego dłoń. Psy biegały już, swobodnie, bo Piotr odpiął ich ze smycz. A my niespiesznie, zatoczyliśmy następne koło wokół wszystkich działek. I cały czas trzymał mnie za rękę. Delikatnie, ale cały czas starł się bym była tak blisko niego, aby nasze ręce ocierały się o siebie. Praktycznie już bez słowa doprowadził mnie pod samą furtkę mojej działki. Psy siedziały już grzecznie przy płocie. – Pilnują nas. Tradycyjnie z uśmiechem zagaił Piotr. – Spokojnie. Na szczęście nie potrafią mówić. Mój komentarz skwitowałam delikatnym przytuleniem się do jego przedramienia. Z racji znacznej różnicy wzrostu, Piotr ma grubo ponad 180 cm, a ja zdecydowanie mniej, mógł odebrać to jako delikatne oparcie się o niego. Szybko się zreflektowałam co robię i odsunęłam się o kilka centymetrów od niego. Piotr jednak chyba wyczuł moją chwilową uległość , zdecydowanie mocniej ujął moją dłoń i kierując siłą mięśni obrócił mnie w swoim kierunku. Zaskoczona stanęłam naprzeciw niego. Jeszcze mocniej chwytając mnie za ręce przysunął do siebie. Moje ciało przyległo do jego, a on nie czekając zbyt długo, pochylił głowę, przytulając mnie do siebie. – Cudownie pachniesz. – Zawsze tak samo. Odpowiedziałam na jego zaskakujący w tym momencie komplement. – Wiem, ale dopiero teraz mogę zebrać się na odwagę by Ci to powiedzieć. Uniosłam głowę i  spojrzałam na niego. Jego oczy były wpatrzone w moją twarz, a błyszczały światłem odbitym od światła płynącego z okna mojego domku. – Naprawdę muszę już iść. Szepnęłam. – Wiem. Natychmiast odpowiedział. Jeszcze raz mocno przyciągnął mnie do siebie, i wciągnął głęboko zapach mojego ciała i perfum. – Dobranoc. Szepnął i wypuścił mnie z objęcia swoich ramion. – Do jutra. Uśmiechnąwszy się, posłałam mu „powietrznego” całusa. Otworzyłam furtkę i razem z moim psem, weszliśmy na działkę. Piotr ruszył raźnym tempem, gwizdnął  na swojego psa i zniknęli w mroku. Weszłam do domku. Córka już spała u siebie, mąż jeszcze coś klikał w swoim smartfonie. Podeszłam do niego dałam mu buziaka i zaczęłam się rozbierać by szykować się do snu. Zdjęłam z siebie długą czarną sukienkę, pozostając tylko w majteczkach  butach. Na działce zazwyczaj staram się nie nadużywać zbędnej garderoby i bieliznę ograniczam do minimum. Nachyliłam się i zdjęłam z siebie  stringi. Składając je na sukience zauważyłam że ich wnętrze jest mokre i błyszczy się od moich soczków. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Sięgając po ręcznik, zauważyłam że mąż mi się przygląda. -Świetnie wyglądasz. Skomplementował moje ciało. – Dziękuję skarbie. Odpowiedziałam, dałam mu soczystego całusa w usta i poszłam pod  prysznic. Prysznic  był jak zwykle cudowny. Żel o zapachu trawy cytrynowej i  miodu działa na moje zmysły rewelacyjnie. Zawsze zapominam się, stoję pod strumieniem gorącej wody, pozwalam się parze unosić dookoła mnie tworząc magiczną gorącą i wilgotną mgłę, a ja wtedy niespiesznie, subtelnie, pozwalam sobie na pieszczoty swojego kwiatuszka między udami. Pachnąca, wymyta i zrelaksowana pieszczotami zasnęłam rozmyślając o nocnym spacerze z Piotrem. Nazajutrz rano, budząc się, słońce mocno świeciło już w okno sypialni. Delikatnie otwierając oczy, przeciągnęłam się na łóżku. Męża obok nie było. Po kilka minutach wybudzania wstałam i zakładając na siebie tylko t-shirt i japonki zeszłam na dół. Przechodząc przez kuchnię zauważyłam, że Ania już jest u nas i pije kawę na tarasie z „Szarym”. No tak, w końcu sama ją zaprosiłam. – Cześć. Przywitałam się ze wszystkimi, Anię obdarzając soczystym uśmiechem, a męża witając pocałunkiem w usta. Julka- córka już baraszkowała w basenie. Zapowiadał się leniwy upalny dzień. Na stole czekała na mnie moja ulubiona latte z bitą śmietaną i pełnoziarniste ciastko. Idealne śniadanie na rozpoczęcie idealnego dnia. Z lewej strony nadciągał już rozbawiony i hałaśliwy jak zwykle Piotr. Wszedł na naszą działkę i puszczając oko do mnie, „przybił piątkę” z Szarym i usiadł obok Ani. – Jakie plany? Kontynuowałam lekko się jeszcze przeciągając i nie zauważając że przy ruchu mojego ciała koszulka znacznie się uniosła, odsłaniając moją szparkę. – Jadę nadstawy z Julią, zaczął mój mąż. Wrócimy po obiedzie, pewnie na kolację. Ania, zapraszamy wieczorem na wędzoną rybkę, o ile dane nam będzie coś przywieźć. – ja muszę jechać załatwić parę spraw w mieście. Rok szkolny za chwilę się zaczyna. Zasygnalizowała swoje plany Ania. Piotr, jak zwykle ze swoim śmiechem zarekomendował, że będzie stał na straży ładu i porządku. „Ciekawe”, pomyślałam sobie na wspomnienie wczorajszego, mocno odbiegającego od standardu spotkań z sąsiadami wieczoru. – To ja się będę opalać. Zakomunikowałam. Trzeba łapać ostatnie promienie słońca, dodałam. Oczywiście pod warunkiem, że Piotr nie będzie mnie podglądał, i namawiał do smarowania mnie olejkiem. Dodałam, i wszyscy się roześmieliśmy. Dopiliśmy kawę, sąsiedzi pożegnali się obiecując że wpadną wieczorem na wędzenie, jeżeli uda się wędkarska wyprawa mojego męża i córki. Zebrali się, by Ania zdążyła na autobus odjeżdżający z pobliskiego przystanku do miasta. „Szary” z Julka zniknęli w komórce, szykując sprzęt na ryby, a ja udałam się pod prysznic. Po porannej toalecie, wysuszyłam włosy, upinając je niedbale w wysokiego koka. Kilka kosmyków oczywiście niedbale opadało z różnych stron, dodając mi dziewczęcego uroku. Ubrałam moje ulubione „działkowe” bikini i zaczęłam rozkładać koc, by się jeszcze trochę opalić. Była godzina 11:00 jak Szary z Julką wyruszyli nad staw. No, mam przynajmniej kilka godzin dla siebie. Wygodnie rozłożyłam się na kocu, spryskałam delikatnie ciało olejkiem i zamykając oczy pozwoliłam by słońce swoimi promieniami zajęło się moim ciałem. No i chyba zasnęłam. Otwierając oczy poczułam jak nasz pies liże mój nos. Oj, chyba chce iść na spacer. Wstałam i zakładając swoje ulubione działkowe pomarańczowe, zamszowe klapki (które w sumie świetnie pasowały do czarnego bikini i brzoskwiniowo opalonego ciała) na wysokim słupku, wyszłam na spacer. Po drodze oczywiście spotkałam Piotra, który już wracał ze spaceru z ich owczarkiem. Psy radośnie się przywitały, obwąchując się i merdając ogonami. – No, widzę, że słoneczko nieźle operuje. Zagaił Piotr. – O tak. W końcu chwila spokoju, a że pogoda idealna to korzystam na maxa. – Na maxa? To jeszcze plecy Ci zostały. – No tak. Tylko, że Szary tak szybko się zwinął, że nie zdążył mnie posmarować. No, ale w sumie było już późno. Piotr, chyba, że Ty… mógłbyś? W sumie nie wiem, czy to było pytanie czy prośba. – Namówiłaś mnie. Z oczywistym śmiechem natychmiast odpowiedział Piotr. Idź z psem, a jak wrócisz, daj znać. Możesz zadzwonić. Przyjdę i nasmaruję Ci plecy. Szkoda żeby takie ciało się spiekło. -Dzięki. Z uśmiechem odpowiedziałam. To idę i zadzwonię do Ciebie za chwilę. -Ok. Idę pod prysznic. Straszny gorąc dzisiaj. Uśmiechnęłam się, puszczając oko, odwróciłam się i poszłam z psem tą samą drogą, co wczorajszego wieczoru dwukrotnie przeszliśmy razem z Piotrem. Po powrocie wzięłam koc, zaniosłam go na balkon od strony pokoju Julki, zeszłam do kuchni po olejek i zadzwoniłam do Piotra. – Hej, już jestem. To jak, mogłabym Cię prosić? – Jasne. Włożę tylko spodnie i zaraz jestem. Piotr był dosłownie po dwóch minutach. Wszedł do mnie na działkę ubrany tylko w spodnie. Boso, z odkrytym, opalonym torsem troch mnie speszył. On, tylko w spodniach, ja w bikini, które same w sobie nie było znaczną ilością materiału. – Gdzie masz koc? Zapytał. – U Julii na balkonie. Tam za chwilę będzie najlepsze słońce. – No to chodź. Przez chwilę przebiegła mi myśl, że nie wiem czy to dobry pomysł, no ale przecież dlaczego? Co może się stać? Wręczyłam Piotrowi olejek i ruszyłam przodem, kołysząc biodrami, a potem stukając obcasami po drewnianych schodach prowadzących na balkon. Nie wiem dlaczego, ale cały czas czułam na sobie palące spojrzenie mojego sąsiada. Nie odwróciłam się jednak, dopóki nie dotarłam na balkon. Koc leżał w pełnym słońcu. Odwróciłam się do niego, uśmiechnęłam, po czym wygodnie rozłożyłam na kocu, kładąc się na brzuchu. Lekko unosząc głowę, zbierając włosy na prawą stronę, rzuciłam: -Jestem gotowa. – Widzę, odpowiedział Piotr i przyklęknął obok mnie. Poczułam na sobie delikatną mgiełkę rozpylanego olejku do opalania. A potem jego dłonie. Delikatnie, bez zbędnego napierania wmasowywał olejek w moje plecy. – Mrrrrr… cicho zamruczałam. Faktycznie jesteś doświadczony. Z uśmiechem nawiązałam do naszej wczorajszej rozmowy ze spaceru. – To nic. Ale dziękuję. Po postu wiem jak dotykać kobietę. Kontynuował podjęty temat, a jego dłonie wmasowywały w moje ciało olejek na wysokości krzyża. -Ależ to miłe, powiedziałam i aż zakołysałam biodrami , delikatnie unosząc i wypinając pupę. Machinalnie, sięgnęłam do moich majteczek i delikatnie je zsunęłam.  Oczom Piotra na pewno musiał ukazać się początek mojego rowka. – Mrrrrr… Ależ to miłe. Skopiował moją wypowiedź Piotr. -No skoro jesteś taki doświadczony, a mnie jest tak miło, to może nasmarujesz mnie dalej? To znaczy nogi. Uściśliłam swoją wypowiedź. – Jasne. Szybko odpowiedział Piotr, a ja po chwili już czułam na swoich nogach rozpylany olejek. Jego wcieranie w nogi było równie przyjemne co w plecy. Gdy skończył, szybko dodałam: Jeszcze pupa. I dłońmi delikatnie zsunęłam materiał majteczek w rowek, tak aby odsłonić pośladki. Gdy skończyłam obróciłam głowę w jego stronę i kładąc ją z powrotem na koc, puściłam do niego oczko. Nie spuszczałam do z oczu. W sumie miły widok. Całkiem wysortowany, opalony 68 letni mężczyzna, ubrany tylko w dżinsy, klęczy obok mnie ,za chwile mając wcierać olejek w moje pośladki. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a w podbrzuszu poczułam lekkie mrowienie. Podobało mi się to. „Trzydzieści lat różnicy”. Powiedziałam do siebie w myślach. Piotr tymczasem zrobił coś co mnie zupełnie zaskoczyło. Odkręcił atomizer butelki, nalał sobie na dłoń olejek bezpośrednio z butelki i zbliżając tą dłoń do mnie rozlał ciecz po moich pośladkach. Nie pozwalając zbyt mocno się jej rozlać, delikatnymi, charakterystycznymi ruchami zaczął rozsmarowywać olejek po mojej pupie. – Chyba za dużo go wziąłem. Zauważył z uśmiechem. -No to będziesz musiał go dłużej wmasowywać -Miałem nadzieję, że to powiesz. I szczerze, szeroko się uśmiechnął, kontynuując masaż mojej pupy. Nie przeoczył żadnego fragmentu, a nawet pozwoli sobie na trochę więcej, delikatnie jeszcze głębiej przesuwając materiał majteczek w mój rowek. Nie powiem, było i cudownie. Czułam, że robię się mokra. Piotr skończywszy wcieranie olejku w moją pupę, jeszcze raz dłońmi rozmasował moje nogi i plecy. – Gotowe. –  Dzięki, ale mi dobrze. Aż mi się nie chce wstawać. – To nie wstawaj. Przecież nasmarowałem Cię po to żebyś leżała i się opalała. -Dziękuję. – Nie ma sprawy. Piotr wstał, a ja patrząc w jego stronę z uśmiechem, zauważyłam, że na jego spodniach zrobiło się spore wybrzuszenie. Posłałam mu jeszcze powietrznego całusa i z powrotem położyłam głowę na kocu oddając się słonecznej kąpieli. Piotr zszedł po schodach i wrócił do siebie. Lekko przymknęłam oczy rozkoszując się arganowym aromatem olejku tak  dokładnie wsmarowanego w moje ciało przez Piotra. Ale pod przymkniętymi oczami cały czas widziałam jego wybrzuszenie na spodniach. Kurczę, to musiał być wzwód. W wieku 68 lat przy tak aktywnym i sportowym trybie zdrowia to chyba nadal naturalne. No i po takim swobodnym głaskaniu tyłeczka o trzydzieści lat młodszej kobiety, to chyba oczywiste. Była 16:00 kiedy podniosłam się z koca. Rozgrzana słońcem, czując że moje plecy, pupa i nogi są już wystarczająco opalone, zeszłam z balkonu od strony pokoju córki  udałam się do kuchni zrobić sobie drinka. Wyjęłam z lodówki whisky i  zmieszałam ją z trzema kostkami lodu i colą. Dorzuciłam limonkę i mieszając palcem udałam się do łazienki wziąć kąpiel. Po długiej kąpieli, masując swoje ciało i czując narastające podniecenie na każde wspomnienie dotyku dłoni Piotra i widoku jego wzwodu, wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik. Na zewnątrz usłyszałam głosy Julii i Szarego. Żywiołowo dyskutowali. Weszłam do sypialni, wyciągnęłam z szafki krótką sukienkę z głębokim dekoltem na plecach, aby  nie podrażnić mocno rozgrzanych dzisiejszym opalaniem pleców. Tak samo, aby nie drażnić swojej pupy, nie założyłam majteczek. Zresztą latem uwielbiam mieć na sobie jak najmniej. Przekładając szarfy sukienki przez kark zawiązałam je na szyi w efektowną kokardę. I boso wybiegłam na trawnik do mojej rodziny. – Mama! Krzyknęła Julia na mój widok. –Mamo, a tata złowił karpia, ale go wypuścił. Zaczęła relację z wyprawy wędkarskiej. I spotkaliśmy taty kolegę ze szkoły. Wiesz, też łowi karpie. I to w nocy. Mała trajkotała jak najęta. – No, spotkałem Konrada. Kurczę, dziewięć lat się nie widzieliśmy. I takie spotkanie. Przyjechał na weekendową zasiadkę. Zapraszał, żeby do niego dołączyć. No ale nie mieliśmy namiotu, więc nawet do Ciebie nie dzwoniliśmy. Zaczął tłumaczyć swoją decyzję powrotu mąż. – To może niech Julia zostanie, a Ty jedź. Zaproponowałam. – Naprawdę? Mógłbym? Mąż od razu zapytał, a jego oczy rozbłysły blaskiem miliona gwiazd. -No pewnie. Posiedzę z Julią, pogramy w jakąś grę. A ty się zrelaksujesz, odpoczniesz. Pogadasz ze starym kumplem. Kurczę, szkoda że wypiłam drinka przed  prysznicem bo bym Cię odwiozła, tobyście jeszcze wypili po piwku. – Spoko, kochanie, przecież mogę pojechać sam. Naprawdę mogę? – No pewnie. Szykuj się. Z uśmiechem zakończyłam dyskusję i podchodząc do niego dałam mu soczyście namiętnego całusa. -OOOO fujjj ! Skomentowała nasz namiętny pocałunek córka. -Mmmmm… Nie masz bielizny. Zripostował z kolei mąż błądząc dłoni ą po moim dekolcie, wsuwając dłoń pod materiał sukienki na moją pupę. – Bo myślałam, że się zajmiesz stęsknioną żoną po powrocie. Zareagowałam z uśmiechem. No ale już… Szykuj się. Moje dziurki zaczekają do jutra. -Kocham Cię. – I vis a vis. Odpowiedziałam tradycyjnie jedną z moich ulubionych serialowych bohaterek. –Szykuj się, a ja zrobię Ci jakieś jedzenie na noc. -Nie daj spokój. Kupię coś po drodze. – W takim razie nakarmię Julię. W tym momencie przy furtce stanęła Ania. Zapytawszy co porabiamy, gdy dowiedziała się, że mój Szary jedzie na noc na ryby, nawet nie chciała słyszeć o tym, bym siedziała cały wieczór sama z córką. Ustaliłyśmy, że przyjdziemy do nich za dwie godziny i przyniesiemy jakąś grę. W sumie to i może dobry pomysł. Co innego grać w planszówkę w cztery osoby niż w dwie. Mąż pojechał, na nocną zasiadkę do swojego znajomego, a mu z Julią przed 21:00,trochę spóźnione- jak to kobiety zjawiliśmy się u sąsiadów. Julia niosła pod pachą ulubione MONOPOLY, a ja w gościnę weszłam ze schłodzonym wcześniej winem. Pies oczywiście biegał między naszymi nogami szczęśliwy z kolejnej wizyty u sąsiadów. Wieczór jak zwykle szybko mijał pod dyktando ciągle wygrywającej Julii. Co chwilę kupowała jakieś domy, hotele i kasowała naszą trójkę na niebotyczne czynsze.  Przy całej tej grze oczywiście była masa śmiechu. Piotr po rozmowie telefonicznej z moim mężem poinformował wszystkich, że złowiony został największy karp łowiska. Oklaski, toasty dolewka wina. Cudowny wieczór. O 23:00 mała zaczęła się już kręcić, więc pomału zaczęliśmy kończyć grę. Piotr, po dżentelmeńsku wziął sam psy na spacer, kwitując komentarzem o moich wysokich obcasach. – No naprawdę, bardzo zabawne. Ze śmiechem, lakonicznie odniosłam się do jego zaczepki, a on podchodząc do mnie, objął mnie jedną ręką i przyciągając do siebie, pocałował w głowę. – OOOOOO….fujjj….! znowu, tak jak po powrocie z ryb zareagowała Julia. A Ania odpowiedziała śmiechem. Piotr poszedł z psami, a my- trzy kobietki zajęłyśmy się składaniem gry i porządkowaniem stołu. Po powrocie Piotra, pożegnałyśmy się z Anią, dziękując z kolejny cudowny wieczór i tradycyjnie zapraszając ją na jutro do nas na poranną kawę. Piotr w tym czasie dopijał swoją szklaneczkę whisky, bacznie przyglądając się moim odkrytym plecom. Dopił rudawy, płyn, odstawił szklankę i powiedział. – To ja Panię odprowadzę. – OK. A ja  idę się położyć. Ania definitywnie zakończyła spotkanie, dając mi kolejnego buziaka w policzek. We trójkę, wyszliśmy i razem z biegającym wokół naszym psem skierowaliśmy się w stronę naszej działki. Po wejściu do nas, Julia szybko się pożegnała i pobiegła do siebie. Otworzyłam wejściowe drzwi od kuchni i wpuściłam psa na górę. Nawet nie pytając Piotra, będąc w kuchni nalałam nam dwie szklaneczki whisky. Już bez coli, tylko z lodem. Wyszłam na taras, gdzie siedział Piotr i postawiłam obie szklaneczki na stoliku przed nim, przesuwając jedną po stol w jego stronę. Odwróciłam się i tradycyjnie, jak mam to w swojej naturze, kołysząc biodrami kiedy idę na wysokich obcasach poszłam w kierunku schodów do pokoju Julii. Mijając Piotra siedzącego za oddzielającą nas barierką, trzymającego już swoją szklaneczkę whisky puściłam do Niego oczko i tradycyjnego „powietrznego” całusa. Uśmiechnął się szeroko. Poszłam do Julii, ale ona już głęboko spała. Wychodząc od niej, mocniej domknęłam drzwi. Zazwyczaj gdy  wstawała wcześniej, otwierając drzwi, budziły one wszystkich swoim skrzypieniem. Zeszłam cichutko tym razem po schodach i wróciłam na werandę do siedzącego tam Piotra. Wchodząc n werandę, nawet nie wiedząc czemu uchyliłam drzwi i wyłączyłam zewnętrzne oświetlenie. Taras oświetlany był tylko delikatnym światłem dochodzącym z piętra. Z zewnątrz działki zupełnie nie było widać czegokolwiek. Podeszłam do Piotra. Wzięłam jego szklankę. Była pusta. Sięgnęłam po swoją i połowę zawartości przelałam do jego szklanki. Odstawiając swoją na bok na stolik, wzięłam łyk alkoholu z jego naczynia. Whisky o temperaturze lodu smakowała wybornie i natychmiast poczułam rozgrzewające jej działanie. Piotr również pociągnął łyk i odstawił szklankę na stolik obok mojej. Gdy tylko to zrobił, wykorzystując sytuację, że stoję bardzo blisko niego objął mnie, chwytając za pupę i przyciągnął do siebie. Ulegle zrobiłam krok i stanęłam naprzeciw niemu. Piotr siedząc miał twarz na wysokości mojego brzucha. Nie czekając na moją jakąkolwiek reakcję przyciągnął mnie do siebie tak, że jego twarz mocno wtuliła się moje podbrzusze. Bezwiednie uniosłam ręce i wplatając je w jego włosy jeszcze bardziej przycisnęłam go do siebie. Piotr, tuląc swoją twarz do mojego podbrzusza otulonego delikatną tkaniną letniej sukienki mocno wciągnął powietrze. Moje dłonie zaczęły błądzić po jego głowie przeczesując jego czuprynę. Natychmiast poczułam, że jestem całowana po brzuchu przez sukienkę. Jego jedna ręka przesunęła się w dół do mojego uda, a potem natychmiast z powrotem powędrowała na moją pupę, ale już pod sukienkę. Z całą pewnością już wiedział, że nie mam na sobie majteczek. Lekko ściskając mój pośladek spowodował, że prawie zupełnie niezauważalnie syknęłam i lekko uniosłam się na palcach. Robiąc ten ruch spowodowałam, że druga dłoń Piotra znalazła się pod moją sukienką, a jego twarz na takiej wysokości, że usta były już poniżej pępka. Jego dłonie coraz mocniej ugniatały moją pupę, a palcami nieuchronnie i bez jakiegokolwiek  mojego sprzeciwu zaczynały dotykać mojego rowka. Gdy dotknął mojej dziurki, zadrżałam, wypięłam pupę, tak nagle, że spowodowało to że zabrał ręce spod mojej sukienki i wyprostował się na ławce, spoglądając na mnie, w moje błyszczące oczy. A oczy błyszczały mi z pożądania. Ciało płonęło. Chciałam spełnienia z tym mężczyzną. Dłońmi sięgnęłam do kokardy zawiązanej na szyi i jednym ruchem, pociągając troki rozwiązałam pieczołowicie wiązaną po  południu kokardę.  Przekładając materiał na szyi pozwoliłam by przód czarnej, jedwabnej sukienki opadł swobodnie odsłaniając moje nagie piersi. Piotr, spoglądając na mnie, pomału, delikatnie tak jak potrafił i co było jego chwalebną domeną sięgnął dłonią w kierunku moich piersi. Zaskoczyłam go ja tym razem, łapiąc jego dłoń w połowie drogi. Powoli, trzymając go za nadgarstek pozwoliłam by objął dłonią moją pierś. Wzięłam jego drugą rękę spoczywającą na moim udzie, położyłam je sobie z tyłu wysoko, dając sygnał by wrócił również do moich pośladków. Piotr idealnie odczytał moje oczekiwanie i po chwili jego dłonie błądziły już po skórze mojej pupy i piesiach, powodując u mnie gęsią skórkę, delikatne dreszcze i coraz szybszy oddech. Co raz śmielej, co raz częściej jego dłoń mocniej uciskała mi pośladki, a najdłuższe palce nieuchronnie zbliżały się do mokrej już szparki. Co raz bardziej podniecona i zdecydowana pójść na całość w tej sytuacji, nachyliłam się zdecydowanie w kierunku Piotra. Jeszcze bardziej wypinając tyłeczek ku jego dłoniom, pozwoliłam by jego palce zaczęły pieścić moją mokrą cipkę. On czując zapewne moje zdecydowanie, zabrał dłoń z pupy i wsuwając ją pomiędzy moje uda dosięgnął palcami płatków mojej cipki. Jęknęłam i natychmiast stanęłam w lekkim rozkroku, pozwalając mu tym na śmielsze pieszczoty. Nachyliłam się do niego i namiętnie zaczęłam całować. Nasze języki oszalały, usta wariowały, Piotr natychmiast zaczął palcami pieścić moją cipkę, a ja jedną dłonią trzymając jego głowę, mocno z tyłu za włosy, drugą zaczęłam nieporadnie ugniatać jego nabrzmiałego penisa, mocno opinającego spodnie. Piotr szaleńczo zaczął całować moje piersi. Były już całe twarde, a sterczące sutki, gdy tylko dotykał je swoim językiem i przygryzał, lekko drżały, przenosząc dreszcz na całe moje ciało. Cipka ociekała mi soczkami cały czas stymulowana przez Piotra palcami. Byłam tak podniecona, że nawet nie zwróciłam  uwagi, że stoję cały czas na palcach a mimo to mam ugięte nogi. Stanęłam normalnie, wziąwszy Piotra ponownie mocniej za jego włosy, przeplatając je pomiędzy palcami, podciągnęłam go delikatnie do góry, dając tym znak aby wstał. Wyprostowany, stojąc przede mną był znacznie wyższy. Lekko podciągnęłam mu t-shirt, on odczytując moje intencje natychmiast zdjął go z siebie jednym ruchem. Kucnęłam przed nim i natychmiast, szybko, łapczywie, zaczęłam pokonywać kolejne guziki rozporka jego dżinsów. Pragnęłam go, i w tym momencie już nic innego się nie liczyło. Chciałam go poczuć, dać mu rozkosz, oddać się temu prawie dwukrotnie starszemu mężczyźnie. Tu i teraz. Pragnęłam go. W końcu  drżącymi rękami udało mi się pokonać kolejny guzik rozporka. Włożyłam do wewnątrz swoją drobną dłoń i ujęłam nią penisa, był twardy. Delikatnie, lekko go przekrzywiając wyjęłam to męskie cudo na zewnątrz. Był naprawdę okazały. Nie wiem ile mógł mieć centymetrów, ale naprawdę był okazały. Twardy i sztywny. Piotr jednym ruchem ręki, sprawnie odpiął pozostałe dwa guziki rozporka i teraz miałam go całego, w moim władaniu. Nie czekając, nie zastanawiając się jak go zmieszczę w ustach, przysunęłam się i zaczęłam go pieścić. Najpierw mój języczek zajął się główką prącia. Tańczyłam po nim, liżąc naokoło, co chwila delikatnie go sobie wkładając do ust, ale na tyle szeroko je rozwierałam by nie poczuł na sobie moich warg. Wsuwałam go sobie  tylko  po języku. Piotr cicho pojękiwał. Słychać było, że sprawiam mu przyjemność. W końcu „nie męcząc” go już dłużej, wzięłam penisa, głębiej do ust i objęłam go wargami, jednocześnie wykonując taniec wokół jego główki. Słysząc głośniejsze jęknięcie zaczęłam go klasycznie obciągać. Starałam się wkładać go sobie jak najgłębiej, jednak jego rozmiar uniemożliwiał mi zrealizowanie tego co chciałam, Czułam, że  Piotr czuł się rewelacyjnie. Patrzył cały czas na mnie, obserwując jak jego drąg wypełni a moje usta. Cały lśnił od mojej śliny. Delikatnie, nie przerywając pieszczoty, jedną ręką ujęłam jądra. Były mięsiste, pokryte delikatnym zarostem. Zaczęłam je niespiesznie masować, dając Piotrowi dodatkową dawkę przyjemności. Starałam się brać go do ust co raz głębiej, a gdy wykonywał ruch wsteczny zaciskałam usta za każdym razem mocniej, by jak najszybciej wracał. Cały czas jedną dłonią masowałam mu mosznę. Nie wiem, ale miałam wrażenie, że jego worek staje się coraz większy, a jajka wewnątrz coraz twardsze.  W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam pieścić jego koszyczek. Schylając się niżej, językiem drażniłam jego woreczek, zaznaczając linię od nasady, aż do połączenia z prąciem. Piotr szalał. Trzymając jego pałkę w prawym ręku, podtrzymując lewą jego jaja, liżąc je jednocześnie, czułam, jak posuwa moją rączkę trzymającą jego męskość. Bałam się, że może dojść w każdej chwili. A tego nie chciałam za żadne skarby. Chciałam, żeby spuścił się we mnie. Chciałam go mieć w końcu w sobie. Delikatnie, oblizując jego męskość, zaczęłam wstawać. Próbował oczywiście mnie powstrzymać, z oczywistych względów pragnął, bym nadal dawała mu rozkosz ustami. Ale ja już chciałam więcej. W końcu, puściłam jego męskość i jeszcze raz, mocno nadziewając się na nią ustami, tak głęboko, że poczułam jak przekracza granicę mojego przełyku, następnie delikatnie pomału wysunęłam go z ust. Złapałam oddech. Wstałam i biorąc mojego kochanka za rękę, zabrałam go do domku. Weszliśmy do kuchni i idąc w kierunku salonu, Piotr cały czas trzymając mnie za rękę, a może to ja go tak kurczowo trzymałam, idąc za mną posłusznie kierował się w stronę salonu, gdzie stał sporych rozmiarów wypoczynkowy narożnik. Podchodząc do niego, obróciłam się w kierunku Piotra. Stając na palcach, on nachylając się znacznie, pocałowałam go mocno i namiętnie. Nasze języki tańczyły, pragnęły się nawzajem. Napinając mięśnie spowodowałam że Piotr odczytując moje intencje, obrócił się ze mną i usiadł na łóżku. Poprawił swoją pozycję, siadając wyżej obserwował mnie z zachwytem w oczach. Stojąc przed nim, niespiesznymi ale zdecydowanymi ruchami pozbyłam się sukienki. Rozwiązana, z opadającymi szarfami, normalnie zasłaniającymi piersi, wiązanymi wokół szyi, teraz już tylko mi przeszkadzała. Nie robiąc tego klasycznie, by nie psuć erotycznego napięcia zdjęłam ją, najpierw podciągając do góry z delikatnym zakołysaniem bioder, ukazując mu swoją dokładnie wydepilowaną szparkę w całej okazałości. Potem jednym ruchem, przez głowę pozbyłam się sukienki, odrzucając ją niedbale na podłogę za łóżko, pozostając jedynie w butach. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję kochanka , usiadłam na niego okrakiem i zaczęłam całować. Kurczę jego usta, skryte za delikatnym zarostem i język, totalnie tańczący po moim podniebieniu doprowadzały mnie do szaleństwa. Czułam, jak jego sztywne prącie ociera się o moje podbrzusze, a Piotr wykonując delikatne ruchy, nadaje nu rytm sprawiając sobie przyjemność. Dość już tego, stwierdziłam. Chcę go mieć w sobie, pomyślałam i unosząc się nad niego, nakierowując swoją szparkę na jego główkę, poczułam wilgoć mojej szparki która została delikatnie rozsunięta przez jego penisa. Nie czekałam już dłużej. Pomału, zaplatając dłonie we włosy Piotra nadziałam się na niego. Od razu, przy pierwszym ruchu, wszedł we mnie cały, do końca. Ależ uczucie. Jeszcze nigdy nie czułam mężczyzny tak głęboko w sobie, a jednak sprawiało mi to cholerną satysfakcję i radość, ze zmieścił mi się cały. Normalnie nie mogłam się doczekać, kiedy się we mnie spuści. A że to zrobi, byłam pewna. Oboje tego chcieliśmy. Sądzę, że on od dawna, ja na pewno od dzisiaj, kiedy wcierał we mnie olejek do opalania, pieszcząc moją pupę. Całując się namiętnie, zaczęliśmy się kochać. Piotr nadziewał mnie na swojego drąga najpierw pomału, ale za to głęboko, ciesząc się każdym centymetrem mojego wnętrza obejmującego jego cudownego kutasa. Tak, naprawdę cudownego. Grubego, który w wypełniał totalnie moje wnętrze dając mi rozkosz jakiej z pewnością jeszcze nigdy nie zaznałam. Cała drżałam. Co raz szybciej nabijałam się na niego, chcąc mieć go jak najszybciej w sobie, zaraz po tym jak czułam, że nie mogę już z nim wytrzymać wewnątrz. Wypełniał mnie totalnie. Całkowicie zawładnął moim ciałem. I musiało nadejść to, co nadeszło. Wspólny, szaleńczy orgazm. Piotr mocniej łapiąc mnie za biodra, mocniej zaczął mnie podnosić, by silniej móc nabijać moją cipkę na swojego drąga, w końcu, zaczął dochodzić. Jego penis pulsował, wrzucając do mojego wnętrza nasienie gromadzone przez cały pieszczot, i oczekiwania tego co właśnie nadeszło. Ja, czując jak mój kochanek wtłacza we mnie swoje nasienie, zaczęłam drżeć, z moich ust wydobywał się stłumiony jęk. Ciałem moim wyginał orgazm, jakiego już dawno nie doświadczałam. Piotr w końcu, wtłaczając całą swoją w niezliczonej objętości spermę, opuścił mnie na siebie dobijając mnie znowu swoim twardym penisem do samego końca, pozwolił się przytulić. Objął mnie ramionami jak małą dziewczynkę i tuląc, zaczął całować po włosach. Głośno dyszałam, próbując dojść do siebie po chyba najsilniejszym orgazmie jaki przeżyłam. Wyrażając wdzięczność swojemu kochankowi zaczęłam go całować, najpierw w szyi, karku, potem delikatnie schylając się skupiłam się na jego torsie. Nie było nam jednak już tak wygodnie. Jego penis lekko stracił na twardości po niedawnym szczytowaniu. Nieuchronnie domagał się wysunięcia z cipki, którą z takim zapałem wypełniał sobą i w konsekwencji zalał spermą swojego właściciela. Nie przeszkadzając mu w tym, lekko uniosłam się nad Piotrem i pozwoliłam mu by ze mnie wyszedł. Nie czekając by ostygł, zeszłam z niego i klękając na podłodze przed moim dwukrotnie starszym kochankiem, dumnie rozpartym na narożniku w moim salonie, zaczęłam lizać jego nadal na wpół sztywnego kutasa. Piotr, mocno ujął moją głowę w swoje dłonie i pozwolił jeszcze na kilka głębszych posunięć. Pozwolił? Nie, w sumie to nadał rytm moim ustom by jeszcze nadziać się na mnie. Ostatnie sztosy, poczułam go znowu jak przekracza mój przełyk. Ależ jest niesamowicie długi. Chyba znowu nabieram ochoty by poczuć go w swojej szparce. Piotr w końcu, nachylając się nade mną podniósł mnie i biorąc do siebie na kolana zaczął po raz kolejny namiętnie całować. W końcu zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście o tym co się wydarzyło. Na szczęście, oboje nie mieliśmy wyrzutów sumienia. Piotr komplementował moje ciało, pozwalając sobie na szczegółowe nawiązywanie do mojego zaangażowania w pieszczoty jakimi obdarzałam jego kutasa. Ja z kolei nie mogłam się nie odnieść do jego długości i ciesząc się, że mieszcząc się całą swoją długością nie uszkodził mnie od środka. W końcu nasza rozmowa, oczywiście przeplatana cały czas całowaniem się, bardziej i mniej namiętnym, oraz pieszczeniem swoich intymnych zakamarków, doprowadziła nas do tego, że za oknem zaczęło świtać. Piotr musiał już iść; podejrzewam, że Ania i tak o dziwo nie szukająca go po nocy u mnie i tak mogła zacząć się domyślać co tutaj się wydarzyło. Ostanie pocałunki, nie będę ukrywać, że bardzo namiętne, które rozgrzały mnie ponownie na tyle, że wprost powiedziałam mu by został jeszcze. Niestety, nie dał się namówić, mówiąc, że jeżeli jeszcze chcemy to powtórzyć, to lepiej będzie jeżeli już pójdzie. Piotr mocno mnie przytulił, i tuląc mnie i całując jeszcze raz sięgnął do mojej cipki. Delikatnie pieszcząc ją palcami powiedział, że ma nadzieję na kolejne spotkanie. Oczywiście przyznałam mu rację, informując go oficjalnym tonem głosu, ze jak najbardziej może czuć się zaproszony na poranną kawę razem z Anią, na którą jesteśmy umówione. Oboje radośnie się roześmialiśmy, po czym Piotr zdjął mnie z siebie stawiając przed sobą, Odwrócił mnie tyłem do siebie i dając soczystego buziaka w mój tyłek wstał i chowając  penisa w spodnie zapiął rozporek. Odprowadziłam go na werandę, Piotr zabrał swoją koszulę i jeszcze całując mnie cudownie delikatnie w usta, wrócił do siebie. Ja z uśmiechem na ustach, w pełni zadowolona z cudownych doznań jakie mnie spotkały tego wieczoru i nocy, położyłam się na łóżku w salonie. Na tym samym, na którym dzisiaj przeżyła cudowne chwile. Chwile zadowolenia i spełnienia z moim sąsiadem. I nie był to jedyny raz…

Dodaj komentarz