Następnego dnia przez krótką chwilę zastanawiałam się jak go sprowokować i zrozumiałam, że w mojej wyobraźni stałam się szparką sekretarką, którą od dawna chciałam być. Pomyślałam nawet, że niczego więcej mi nie potrzeba – moja fantazja się spełniła. Jednak, jak to zwykle bywa, apetyt rośnie w miarę jedzenia i nabrałam ochoty na więcej. Na coś odważniejszego. Co prawda sama nie wiedziałam na co, ale zaczęłam myśleć o sobie jako o bardzo niegrzecznej sekretareczce. Byłam seksowna, byłam śliczną, filigranową niemal-nastolatką, która po męskim świecie poruszała się w białej bluzeczce i czarnej miniówce, skrywającej seksowną bieliznę, której nie powstydziła by się żadna super laska w łóżku, a chodzenie na czarnych, wysokich szpilkach szło mi coraz lepiej. Ponadto zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego jakie wrażenie robię na mężczyznach i zamierzałam wykorzystać to w swojej wizji siebie.
Parę dni później zdarzyło się coś dziwnego. Poszłam do toalety, a kiedy się tam znalazłam, z jednej z kabin dobiegły mnie dość jednoznaczne dźwięki. Próbowałam się po cichu wycofać, ale niechcący wpadłam na włącznik światła i zgasiłam wszystkie lampy. Po omacku szukałam włącznika, kiedy usłyszałam jak drzwiczki od kabiny otwierają się ze skrzypnięciem. Kliknęłam przycisk i zobaczyłam, jak obok mnie przebiega dziewczyna z sekretariatu z niższego piętra, a w kabinie siedzi jej kierownik, rozparty jak na fotelu, z penisem na wierzchu. Stałam tuż obok niego, ale zupełnie się nie krępował. Właściwie, to pożerał mnie wzrokiem, ściskając w dłoni swoją wyprężoną męskość. Próbowałam odejść, ale właśnie wtedy przemówił.
– Nie wychodź. Wystraszyłaś Ilonkę, więc chyba wypada, żebyś ją zastąpiła.
– Nie jestem taka – odparłam hardo, odwracając się w jego stronę.
– Ale możesz być… przecież widzę jak się ubierasz, jak się zachowujesz. Nie dla mnie, co prawda, ale przecież nikt się nie dowie.
Dokładnie o tym samym pomyślałam. Nikt się nie dowie. Przecież to nic takiego. Myśląc to bezwiednie przyglądałam się jego penisowi. Nie był olbrzymi, jak te na filmach porno, ale i tak przyjemnie byłoby poczuć go w dłoni – pomyślałam. Podeszłam powoli. Wchodząc do kabiny pochyliłam się, wyciągnęłam rękę i dotknęłam go dłonią. Drgnął. Chwyciłam ten drążek i spojrzałam kierownikowi w oczy. Patrzył na mnie z uśmiechem.
– Nie jestem Twoim szefem.
– Nie to nie – odpowiedziałam i puściłam jego członek.
– Czekaj, czekaj, czekaj…
– Tak? – odwróciłam się od progu.
– Proszę wrócić i zająć się moim penisem Pani…
– …Sylwio.
– Właśnie. Pani Sylwio. Bardzo proszę.
Wróciłam do kabiny i znów ujęłam jego sztywny członek. Uśmiechnął się.
– Tak szefie? – zapytałam ściągając z niego skórkę dłonią, aż moim oczom ukazało się czerwona, błyszcząca główka.
– Szybciej Pani Sylwio.
– Oczywiście szefie – odparłam i zaczęłam poruszać dłonią szybciej. Z góry na dół. Był śliski, zapewne od soków sekretarki, a może tylko od jej śliny. Nie przeszkadzało mi to. Poruszałam dłonią w coraz szybszym rytmie, aż w końcu kierownik szarpnął całym ciałem i wytrysnął prosto na swój brzuch i moją dłoń ciągle masującą jego penisa.
– To wszystko szefie? – zapytałam. Miał siły tylko na to, by skinąć głową. Umyłam ręce i wyszłam. Zapomniałam nawet, że poszłam tam, by się załatwić. Dopiero przy biurku zawirowało mi w głowie i poczułam, że się czerwienie.
– To wszystko szefie?
– Niestety nie. Musimy porozmawiać. Zapraszam do gabinetu.
Ruszył w stronę drzwi, a ja ruszyłam za nim, nie mając pojęcia co się teraz stanie. Wyobrażałam sobie, że jestem gotowa na wszystko, ale oczywiście w tym momencie zaczęły się wątpliwości…- Proszę zamknąć za sobą drzwi Pani Sylwio.
– Tak szefie – zrobiłam to, choć w biurze poza nami chyba nikogo nie było.
– Niech Pani usiądzie.
Usiadłam i wpatrywałam się w Niego, a On we mnie. Nadal nie wiedziałam o co chodzi, ale zaczęłam przeczuwać, że o nic dobrego.
– Zna Pani Kierownika Michalika z Kadr?
– Oczywiście szefie – na zewnątrz nadal byłam spokojna, ale w środku… Jak mogłam pomyśleć, że to się nie rozejdzie? Przecież faceci plotkują.
– Wie Pani, co chcę powiedzieć?
– Mogę się tylko domyślać.
– I nie ma Pani nic do powiedzenia na ten temat?
– To się więcej nie powtórzy.
– To wszystko?
Co do cholery miałam jeszcze powiedzieć? Czego on ode mnie oczekiwał? Czego chciał?
– Przepraszam? – zaryzykowałam. Uśmiechnął się.
– Nie to miałem na myśli.
A co? Co do cholery? Nienawidziłam go, że wpatrywał się tak we mnie. Co miałam powiedzieć?
– Więc? – zabrzmiało jak ponaglenie, a mnie nadal nic nie przychodziło do głowy. Ale coś przecież powiedzieć musiałam.
– Więc nie wiem szefie. Oczekuje Pan, że zwolnię się z pracy?
– Oj nie, w żadnym wypadku.
– Więc o co chodzi?
– Chodzi o to, że jest Pani MOJĄ sekretarką – nacisk na “moją” był aż nadto wyraźny. W pierwszej chwili nie zrozumiałam, a On chyba to zauważył.
– Pani Sylwio, czy nie uważa Pani, że to MOJE polecenia powinna Pani spełniać?
– Oczywiście szefie – daję słowo, że w jednej chwili zrobiłam się mokra. To się działo. W końcu się działo.
– Nie zapyta mnie Pani…?
– O co?
– No, o co?
– Ach… – zrozumiałam. Wstałam, obciągnęłam spódniczkę i zapytałam – to już wszystko szefie?
– Nie… – odparł i lekko odsunął się od biurka i obrócił fotel w moją stronę. Podeszłam kołysząc biodrami. Ominęłam biurko i znalazłam się tuż przy nim. Jego spodnie wybrzuszały się w miejscu rozporka. Spojrzałam mu w oczy, kiedy sięgałam ręką w ten rejon. Był spokojny, odprężony, dokładnie taki, jak myślałam, że będzie. Chwyciłam suwak i zaczęłam powoli ciągnąć w dół. Ząbek po ząbku rozpinałam jego rozporek, aż w końcu nie było więcej co rozpinać. Wtedy sięgnęłam dłonią do środka, odchyliłam slipki i wydobyłam na światło dzienne jego maczugę. Była wyprężona, większa od fiuta kierownika kadr, a także od penisa mojego męża. Była największą pytą, jakiej dotykałam. A on chciał więcej. Klęknęłam przed nim i zaczęłam masować go dłonią. Pieściłam go tak, jak kilka dni temu faceta w ubikacji, ale ten nie miał zamiaru szybko kończyć. Przyglądał mi się, gdy poruszałam dłonią w górę i w dół. Skupiłam się na kawałku mięcha w dłoni i nie usłyszałam, kiedy coś powiedział. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero po kilku sekundach i poprosiłam, żeby powtórzył.
– Weź go w usta – powiedział.
– Ale ja nie… – zająknęłam się. A właściwie dlaczego nie? Przecież chciałam tego. Właśnie po to się tu zatrudniłam. Po to, by obciągnąć szefowi. Nie wiedziałam, że do tego faktycznie dojdzie, ale to była moja fantazja. I spełniała się. Postanowiłam dać się ponieść. Pochyliłam głowę, aż moje wargi objęły jego główkę. Nie smakował niczym. Może był odrobinę słonawy, ale poza tym nie czułam żadnego smaku. Wzięłam go głębiej. Cudownie było tak klęczeć obok biurka w białej bluzeczce, czarnej mini i wsuwać sobie kutasa coraz głębiej w usta. Gdyby jeszcze…
– Wejdź pod biurko.
Jakby czytał mi w myślach. Właśnie tego pragnęłam. Spełniłam jego prośbę, czy może raczej żądanie i weszłam pod masywny blat. Teraz nie mogłam wyjąć go z ust – było zwyczajnie za ciasno. On za to mógł dyktować tempo unosząc biodra i nadziewając mnie tak, jak tego chciał. Czułam się cudownie. Usłyszałam jeszcze, jak mówi coś do interkomu, a potem nagle znieruchomiał. Nadal nie mogłam się wydostać spod biurka, czy chociaż wyjąć z ust jego penisa, a najwyraźniej nie skończył, więc sama zaczęłam się delikatnie poruszać. Wtedy usłyszałam, że drzwi do gabinetu otwierają się, a szef mówi coś do sekretarki działu, która najwyraźniej także została wezwana do pracy w sobotę. Wydawał jej polecenia, a ja ssałam jego fiuta pod biurkiem. Obciągałam mu, kiedy rozmawiał o służbowych sprawach. Czy mogło być lepiej? Gdy to pomyślałam, poczułam w ustach ciepło, jakby ktoś wtłoczył w nie gorącą czekoladę. z tym, ze ta czekolada była słona i lekko glutowata. W pierwszej chwili chciałam wypluć, ale nadal nie mogłam się uwolnić, a nie chciałam narobić hałasu. Zastanowiłam się nawet dlaczego. Nie było mi wstyd. Zwyczajnie nie chciałam zawieść jego zaufania. Nie miałam wiele opcji, więc połknęłam to, co miałam w ustach, gdy jego fiut cały czas tkwił miedzy moimi wargami. A jednak udało mi się przełknąć i nawet mi się to podobało. Sekundę później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, a szef odsunął się na tyle, że jego penis wysunął się z moich ust. Odetchnęłam i wyszłam spod biurka. Stanęłam obok i starałam się wyglądać normalnie.
– A więc tak to teraz będzie – porządkował jakieś papiery na biurku i nawet na mnie nie spojrzał – w poniedziałek proszę przyjść pół godziny wcześniej.
– Tak szefie. To wszystko? – zapytałam nie mogąc opanować zmieszania.
– Na dziś tak. Dokończymy w poniedziałek – odpowiedział i spojrzał na mnie – dziękuję Pani Sylwio. Może Pani wracać do domu.
Ukłoniłam się i wyszłam. Zamykając drzwi wiedziałam, że zaczął się nowy etap. Byłam go bardzo ciekawa, bo miałam przeczucie, że jeszcze wiele przede mną. Chyba czas wymyślić jakieś nowe fantazje. Może i one się spełnią…