Zostałam wykorzystana przez szefa swojego męża

loading… Tego dnia byłam umówiona na rocznicową kolację z moim narzeczonym. Mieliśmy się spotkać w restauracji ok. 21.00, czyli zaraz po tym, jak skończy pracę. Ostatnio przybyło nam sporo problemów, więc cieszyłam się na to …

loading...


Tego dnia byłam umówiona na rocznicową kolację z moim narzeczonym. Mieliśmy się spotkać w restauracji ok. 21.00, czyli zaraz po tym, jak skończy pracę. Ostatnio przybyło nam sporo problemów, więc cieszyłam się na to wyjście szczególnie mocno.

Zaczęły się drobne problemy finansowe, które dodatkowo zaogniał fakt, że narzeczony mógł w najbliższym czasie stracić pracę. Wpadł bowiem w niemały konflikt ze swoim przełożonym, który kazał mu zostawać po godzinach i to do późnych godzin nocnych. Praca w agencji reklamowej nigdy nie była łatwa, ale mój narzeczony, Patryk, zawsze dawał radę, przekonując do siebie wszystkich kreatywnością i nieszablonowymi pomysłami. Wielu klientów go uwielbiało, wielu nie, ale zawsze wychodził na swoje. Jednak teraz to nie wystarczyło.

Czara goryczy przelała się w momencie, w którym jeden z największych klientów całkowicie odrzucił pomysł na telewizyjną kampanię reklamową. Sprawa mogłaby się rozejść po kościach, gdyby nie gigantyczny kontrakt. Chodziło o jedną z najbardziej znanych marek piwa w naszym kraju.

Pierwsze lata w Warszawie były fantastycznie, zwłaszcza że z Patrykiem ogromnie się kochaliśmy. Ale ostatnie tygodnie całkowicie wywróciły nasze życie do góry nogami. Coraz częściej kłóciliśmy się z byle powodu. Nie chciałam się rozstawać. Nie było nawet takiego tematu. Ale trzeba było coś z tym zrobić.

Choćby dlatego cieszyłam się na rocznicową kolację. Jakieś trzy godziny wcześniej zaczęłam się szykować. Wzięłam długi prysznic. Po nim puściłam ulubioną muzykę i zaczęłam przymierzać kolejne sukienki, a po nich… seksowne zestawy bielizny. Chciałam, żeby ten wieczór był naprawdę wyjątkowy.

Pewnie chcecie wiedzieć, jak wyglądam… Cóż, wszyscy powtarzają mi, że mam włoski typ urody. Długie, kręcone, mocno napuszone, czarne włosy. Do tego śliczna buzia, szczupła talia, długie nogi i opalona cera.

Ostatecznie zdecydowałam się na krótką, czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Pod to założyłam zestaw czarnej bielizny: koronkowy stanik, wysokie stringi, dłuuugie pończochy zakończone seksownym pasem. Na koniec zrobiłam sobie nieco mocniejszy, seksowny makijaż.

Podciągnęłam pończochy na długie nogi, uważnie przyglądając się sobie w lustrze. Nieco się obróciłam, żeby ocenić, jak tyłek prezentuje się w nowych, czarnych stringach. Muszę przyznać, że jędrny tyłek jest moim atutem. Szczupły, kształtny, aż chce się klepnąć. Stringi tylko to podkreślały. Zadowolona z siebie spojrzałam na zegarek. Było dopiero przed 19!

Usiadłam, żeby pomyśleć, co ze sobą zrobić. Nie wiem, co strzeliło mi do głowy, ale wypiłam kieliszek wina na odwagę (a później drugi) i postanowiłam zadzwonić do tego nieszczęsnego klienta…

Od razu poznał mnie po głosie. Jakiś czas wcześniej Patryk zabrał mnie do jego domu na biznesowe spotkanie z żonami. Ubrana w piękną sukienkę podkreślającą moją szczupłą, wysportowaną figurę, siedziałam cały wieczór, czując na sobie jego wzrok. Jego żona była całkiem ładna i elegancka, ale muszę nieskromnie przyznać, że nie była… powiedzmy, że tak młoda i apetyczna, jak ja.

Zdziwiło mnie, jak bardzo wyrozumiały okazał się przy tym nieco zbyt prywatnym telefonie.

Postarałam się wyłożyć mu, jak wygląda sytuacja. W trakcie rozmowy poczułam się, jak totalna idiotka, ale mężczyzna przekonał mnie, że powinniśmy się spotkać, żeby obgadać to na spokojnie. Zaznaczył, że nie ma wielu wolnych terminów. W stresie zaproponowałam mu spotkanie na gorąco, a on się zgodził. Mieliśmy spotkać się w jego biurze. Na szczęście było w pobliżu.

Wsiadłam do samochodu i w kilka minut byłam na miejscu. Postanowiłam, że prosto ze spotkania pojadę do restauracji. Żeby wyrobić się w czasie, nawet się nie przebrałam. Pojechałam w czerwonej sukience i specjalnie kupionej na tę okazję, seksownej bieliźnie…

Gdy weszłam do wysokiego biurowca, jego sekretarka od razu poprowadziła mnie do gabinetu. Czekał tam na mnie. Przywitał mnie, jak prawdziwy gentleman, całując w dłoń.

– Proszę usiąść – zaproponował, wskazując mi dłonią wygodny, skórzany fotel.

Teraz na spokojnie wyjaśniłam mu wszystko jeszcze raz, od samego początku. Zaznaczyłam, że jesteśmy z Patrykiem tuż przed ślubem i utrata pracy byłaby dla niego koszmarem. Wysłuchał mnie, nalewając sobie odrobinę whisky do szklanki. Zaproponował mi to samo, ale odmówiłam.

– Pani Oliwio, proszę się nie martwić. Na pewno dojdziemy do porozumienia.

Jego słowa mnie uspokoiły. Zdecydowanie się rozluźniłam. Jakby tona problemów spadła mi z głowy w jednym momencie.

– Ta rozmowa… może zostać między nami? Nie chciałabym kłopotać narzeczonego – powiedziałam nieśmiało.

– Absolutnie. Może Pani liczyć na moją dyskrecję, pani Oliwio – odpowiedział stanowczo.

Podziękowałam, wstałam i udałam się do drzwi gabinetu. Gdy chciałam przekręcić klamkę, okazało się, że są zamknięte. W pierwszej chwili zgłupiałam.

– Chyba nie myśli kochanie, że pomogę ci za darmo.

Powiedział to zupełnie innym tonem, zbijając mnie z tropu. Odwróciłam się do niego. Stał oparty o swoje ciężkie biurko, z rękami założonymi na piersi. Wyglądał władczo, cholernie władczo.

– Nie musisz się bać, przecież nie zrobię ci krzywdy.

Nie bałam się. Czułam się po prostu zbita z tropu. Ja: seksowna i pewna siebie, nagle stałam się ofiarą zapędzoną w kozi róg. Nie chciałam krzyczeć. Chciałam się dogadać.

Skinieniem głowy pokazał mi, żeby podeszła. Zrobiłam to jakby zahipnotyzowana. Wiedziałam, że odmowa, czy jakaś awantura, mogłaby nas doszczętnie pogrążyć. Mnie i Patryka.

Po chwili stałam przed nim. Teraz, gdy myślę o tym na spokojnie, wiem, że już wtedy czułam mieszankę odrobiny strachu, skrępowania, ale też… podniecenia. Miał nade mną przewagę. Prawdziwą, nie taką, jaką miał Patryk, gdy zabawialiśmy się w łóżku w odgrywanie ról. Ten facet miał wszystko: klasę, urodę, garnitur warty więcej niż mój samochód, ale przede wszystkim władze. Władzę nad innymi, ale przede wszystkim nade mną.

– Zrobisz, co ci każę, dobrze? – powiedział ze spokojem. Z cholernie władczym spokojem.

Stałam przed nim. Prawą ręką dotknął mojego biodra. Powoli zjechał niżej. Gdy był wystarczająco nisko, podciągnął moją czerwoną sukienkę odrobinę wyżej. Przez chwilę przyglądał się koronkowemu wykończeniu moich pończoch. Później równie powoli rozpiął swój rozporek, wyciągając ze spodni największego kutasa, jakiego w życiu widziałam. Był długi, ale przede wszystkim gruby, jak moja ręka. Do tego cały wyżyłowany i napięty. Poczułam ogromne podniecenie. Wiedziałam też, że muszę to zrobić. Że to zdejmie z nas tyle problemów naraz…

Najpierw chwyciłam go w obie dłonie. Boże, był taki ogromny…Nie było możliwości, żebym objęła go jedną ręką. Powoli przesuwałam więc w górę i w dół, jednocześnie patrząc w jego oczy. Widziałam w nich pewność siebie. Wiedział, że może zrobić ze mną, co chce.

Po chwili uklęknęłam. Tuż przed nosem miałam wielkiego, nabrzmiałego kutasa. Zabrałam się za niego ostrożnie, liżąc go z góry do dołu. Wreszcie zdecydowałam się wziąć go delikatnie w usta. Moje wargi znalazły się na jego potężnej żołędzi. Ledwo mieściła mi się w ustach. Powoli i nieśmiało zaczęłam go ssać. Z każdą chwilą znajdował się coraz głębiej w moich ustach. Wsuwając go, czułam pod wargami jego napęczniałe żyły. Zostawiałam na nich ślady czerwonej szminki.

W międzyczasie podciągnęłam sukienkę wyżej i wypięłam się, wciąż trzymając go w ustach. Chciałam, żeby w trakcie obciągania mógł podziwiać mój wypięty, kształtny tyłek, opięty na czarnych stringach. Spoglądałam mu w oczy i widziałam, że mu dobrze. Że chce mnie wziąć.

Na chwilę wyciągnęłam go z ust i powiedziałam prowokacyjnie:

– Robię to dla mojego narzeczonego.

– Dobrze, kotku. – odpowiedział mi ze spokojem, patrząc głęboko w oczy.

Podnieciło mnie to jeszcze mocniej. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło. Byłam cholernie podniecona tym, że mam w ustach wielkiego chuja prawdziwego samca, który gotowy jest zerżnąć mnie w każdej chwili. Nie mogłam się tego doczekać.

Intensywnie pracowałam językiem. Poruszałam rytmicznie głową w górę i w dół. Czułam, jak całkowicie wypełnia moje usta. Musiałam sobie pomagać obiema dłońmi. Jednak, gdy poczułam się pewniej, opuściłam ręce na podłogę i zaczęłam ciągnąć bez trzymanki.

– W życiu nie miałam w ustach tak wielkiego chuja – powiedziałam seksownym tonem głosu. Spojrzałam mu w oczy i zamruczałam, biorąc go głębiej.

– Więc ciągnij go mocno, suko – odpowiedział, chwytając mnie za głowę.

Górował nade mną. Patrzyłam mu głęboko w oczy, obciągając, ile sił. W życiu nie pomyślałam, że mogłabym pozwolić obcemu mężczyźnie tak się sponiewierać. Może nawet nie pozwoliłabym na to Patrykowi… Ale wtedy miałam przed sobą prawdziwego mężczyznę. Tacy biorą to, co chcą.

Podniósł mnie z podłogi jednym ruchem. Odwrócił tyłem i mocno przycisnął do siebie. Czułam, jak całuje mnie po szyi. Całował władczo, mocno i pewnie. Ale już po chwili czułam też, jak delikatnie podnosi moją sukienkę i rozchyla stringi. Czekałam na ten moment długie minuty. Czułam całą sobą, jak jego gruby, nabrzmiały kutas wsuwa się do mojej cipki.

Najpierw wchodził powoli, a ja cała się na nim zaciskałam. Czułam, jak dogłębnie mnie wypełnia. Przechodziły mnie dreszcze podniecenia. A on wchodził we mnie coraz szybciej, rękami trzymając mnie za biodra.

W kluczowym momencie przestał. Wyszedł ze mnie, patrząc, jak szaleję z podniecenia. Zdjął marynarkę, rozpiął koszulę, zsunął spodnie i usiadł na skórzanym fotelu. Wiedziałam, co mam robić. Szybkim ruchem zdjęłam sukienkę, pozując w samej bieliźnie i pończochach. Widziałam, jego rosnące podniecenie. Chciał mnie zerżnąć, a ja byłam gotowa pozwolić mu na wszystko.

Zsunęłam się na kolana. Powoli zbliżałam się do niego kocimi ruchami. Gdy byłam przed nim, dłońmi przejechałam po jego brzuchu, a później znów wpakowałam sobie jego wielkiego kutasa do ust. Ciągnęłam szybko i mocno, delektując się każdą sekundą. Czułam się jak dziwka i było mi z tym cholernie dobrze.

Wspięłam mu się na kolana, dosiadając kutasa. Trzymając dłonie na jego piersi, zaczęłam go ujeżdżać. Najpierw powoli, żeby poczuć go dokładnie w sobie. Później coraz szybciej. Jego mocne klapsy nakręcały mnie jeszcze mocniej.

– Zerżnij mnie, proszę – wysapałam.

Wstał, unosząc mnie do góry. Dłonie trzymał na moich udach, trzymając mocno, wysoko i pewnie. Wciąż miałam jego kutasa w cipce. Zaczął brać mnie w powietrzu, jak zwierzę.

Wreszcie posadził mnie z powrotem na fotelu. Wypięłam się tyłem do niego. Już po chwili znów czułam potężne bolcowanie. Brał mnie, jak sukę, trzymając dłonie na pośladkach. Musiałam przygryzać swoje dłonie, żeby nie krzyczeć na całe biuro.

Po chwili wyszedł ze mnie. Uklęknął i zaczął robić mi minetkę. Byłam wciąż wypięta. Powoli się rozluźniałam, czując, jak zaczyna wylizywać mój tyłek. Wiedziałam, czego chce i nie mogłam się tego doczekać.

Wreszcie wsadził mi go w dupę. Czułam, jak wielka żołędzi powoli we mnie wchodzi, rozpychając się. Wypięłam się jeszcze mocniej, trzymając tyłek wysoko w górze. Czułam się cholernie seksownie.

A on bolcował mnie coraz mocniej, dając naprawdę silne klapsy. Dosłownie wyłam z rozkoszy.

– Teraz wyliżesz mnie do czysta – rozkazał.

Natychmiast się odwróciłam. Obciągałam, ile sił, czując, że zaraz zdrętwieją mi usta. Ale on sapał coraz mocniej, więc wiedziałam, że zaraz eksploduje.

W jednym momencie poczułam w ustach falę ciepłego nasienia. Tak, jak mi rozkazał, wylizałam go do ostatniej kropli. Gdy skończyłam, ubrał się i usiadł z powrotem przy swoim biurku. Spokojnie patrzył, jak doprowadzam się do porządku. Zostałam jego dziwką.

Dodaj komentarz